IPA Radom z wizytą w Odessie i na Krymie
Na początku miesiąca sierpnia br. będąc w kontakcie z szefem IPA Krymu - Aleksandrem Nikiforowiczem Plutą oraz z szefem IPA Odessy – Aleksandrem Dimitriowiczem Kowal’em udaliśmy się busem w eskapadę na Ukrainę. Już jadąc z Polski i przemierzając połacia pól Ukrainy poczuliśmy się na podobie sonetów krymskich Adama Mickiewicza „Wpłynąłem na suchego przestwór Oceanu”…, gdyż jak okiem sięgnąć bezmiar mijanych po drodze pól obsianych często malowniczymi słonecznikami robił wrażenie…
Po drodze do Odessy zatrzymaliśmy się na nocleg w malowniczym Kamieńcu Podolskim. Była więc okazja zwiedzić zamek i stare miasto. W polskiej literaturze obecność Kamieńca Podolskiego zawdzięczamy Henrykowi Sienkiewiczowi, który umieścił go w jednej z części "Trylogii" – "Panu Wołodyjowskim". W powieści tytułowy bohater - Michał Jerzy Wołodyjowski nie opuszcza bronionej przed oblegającymi ją Turkami twierdzy i na wieść
o oddaniu miasta wrogom, po wyprowadzeniu wojsk wysadza zamek, samemu przy tym tracąc życie…
Następnego już dnia Odessa przywitała nas wspaniałą pogodą, więc przez kilka najbliższych dni oddawaliśmy się błogiemu opalaniu się i spędzaniu większości czasu na plażach Odessy, których jest tu wiele. Trzeba przyznać, że ich standard jest już europejski, szczególnie tych płatnych z bogatą gamą lokali, barów i dyskotek, wrażenie robią wysokie nadmorskie hotele… Niezapomniane chwile można przeżyć w czasie pokazów w miejscowym delfinarium, czego także doświadczyliśmy.
Aleksander Kowal - rodowity odessita oprócz plaż oprowadzał nas po zakamarkach miasta, trochę dla nas znajomego ze scen filmu Juliusza Machulskiego "Deja vu”, którego akcja toczy się właśnie w Odessie. Ładny jest Primorskij Bulwar - klimatyczna aleja spacerowa tętniąca wielobarwnym życiem do późnych godzin… Podobała się nam znajdująca się
w pobliżu Primorskiego Bulwaru i pomnika Puszkina ładnie odrestaurowana bryła opery. Kolejny z najważniejszych pomników znajduje się na szczycie Schodów Potiomkinowskich - przedstawia Richelieu, pierwszego burmistrza Odessy, któremu miasto zawdzięcza swój rozwój. Schody są symbolem miasta, "łączą" historyczne centrum z portem morskim.
Wraz z Aleksandrem cała nasza dwudziestoosobowa grupa odwiedziła także pomnik ku czci poległych na służbie policjantów.
Wrażenie na nas także zrobił następny punkt programu naszej ukraińskiej eskapady,
a mianowicie Krym, który nie tylko jest miejscem na mapie fizycznej świata – często nazywany jest “światem w miniaturze” lub też “muzeum pod odkrytym niebem” ze względu na znajdujące się tu stepowe równiny, góry, lasy, ruiny starożytnych miast, pałace chanów, tajemnicze pieczary, dziką przyrodę, a na południu – wspaniały klimat. My swoja bazę wypadową umieściliśmy w stolicy Krymu Symferopolu w przytulnym hotelu „Viena”.
Nie należy się łudzić jednak, że kilka dni wystarczy na poznanie bogactw Krymu. Zdążyliśmy jedynie odwiedzić turystyczne symbole Krymu – Pałac Woroncowa, Jałtę i pałac w Liwadii (który należał do Potockich) - miejsce jałtańskiej konferencji. Z przystani Jałty można było popłynąć m.in. do architektonicznego symbolu Krymu - Jaskółczego Gniazda, co także uwieczniliśmy robiąc fotki.
Wyjeżdżając żegnała nas panorama bakczysarajskich gór i mekka turystycznego Krymu – Bakczysaraj, gdzie chyba na każdym robi wrażenie kompleks Pałacu Chanów, starożytne miasto Czufut Kale, a w okolicy skalne miasto Tepe Kermen i skalny klasztor Kaczy - Kalon.
Ostatni nocleg przed wjazdem do Polski urządziliśmy sobie w Krzemieńcu, gdzie oprócz ruin zamku królowej Bony można było odwiedzić urządzone w dworku rodziny Słowackich muzeum Juliusza Słowackiego oraz grób matki naszego wieszcza. W Krzemieńcu wszak mieściło się słynne liceum krzemienieckie, którego poziom nauczania był wówczas miary niejednego uniwersytetu.
Wracając do kraju snuliśmy już plany przyszłorocznych odwiedzin tych jakże ciekawych miejsc. Dziękujemy także firmie ITS A.Michalczewski za pomoc w organizacji wyjazdu.
Wiesław Leszczyński
Foto: R.Hodio, R.Szczęsnowicz, Z.Baran, A.Zbroszczyk