Bułgarskie etapy

 

Charakterystyczne czerwone dachówki domów w wioskach i miasteczkach tworzyły swoisty zharmonizowany z przyrodą krajobraz. Bułgarskie etapy o długości ok. 550km były również dość trudne. Tu były dłuższe i częste 3 - 4 kilometrowe podjazdy pokonanie, których nie sprawiało mi kłopotu.

  Niektóre podjazdy były szczególnie trudne i z przyjemnością bedę je często wspominał. Wyjazd z miasta Łom prowadził kilka kilometrów brukowaną drogą. Podobne przed Nikopolem i Obretenik. Im dłuższy i cięższy tym większa satysfakcja z jego pokonania dla pasjonata  wypraw rowerowych .  Nasz „ przyjaciel „ wiatr dmący od strony morza Czarnego nie opuścił nas i towarzyszył nam prawie do końca wyprawy. Dunaj na etapach bułgarskich pojawiał sie nam kilkakrotnie i wółwczas  obserwowaliśmy go z wysokiego brzegu doliny którą płynął lub w naddunajskich miastach i miasteczkach. Płynie leniwie i szeroko. Po stronie rumuńskiej krajobraz tworzy zielona zdawałoby się, bezkresna  równina. W Serbii i Bułgarii spotkaliśmy się ze wspaniałą gościnnością miejscowej ludności. Mieliśmy przyjemność być zapraszani na smakowanie miejscowych trunków, rakiji i palinki oraz dunajskich ryb. W drugim dniu Bułgarskich etapów tuż przed deszczową nawałnicą , w Oriachowie szukajac miejsca na nocleg zostajemy zaproszeni do bazy maszyn rolniczych gdzie otrzymujemy do dyspozycji pokoik gościnny. Bedący w bazie pracownicy zapraszaja nas na dunajskie ryby z grila. Zgodnie z ich sugestią dziekujemy im kilkoma butelkami dwulitrowych piw. Spędzamy przyjemny wieczór wzmocniony domowym mocnym trunkiem. Rankiem miejscowy dozorca pokazuje nam  około kilogramowy pakunek w którym znajdowały  sie rzymskie monety, pierścienie i pokryte patyną ozdoby wykopane w ruinach istniejących na tych terenach rzymskich fortec.  Ruiny rzymskiej fortecy zwiedzamy w okolicach Gigen. Czas zrobił swoje i pozostały tylko niskie kamienne mury.  Częsty widok bułgarskiego krajobrazu to małe pędzące kłusem koniki zaprzęgnięte do małych wozów a na nich gospodarz lub cała czteroosobowa rodzina, bo tylko tyle osób pomieścić może ten pojazd. Niejednokrotnie  zamiast konika wóz ciągnie powolny osiołek.  Bułgarię opuszczamy w Silistrze przeprawiając się przez Dunaj promem na rumuński brzeg. Przekraczaliśmy Dunaj z kilkoma cyganami z którymi zrobiliśmy sobie wspólną fotografię.

RUMUNIA   - Z SILISTRY do  Delty Dunaju przez CALARASI, FETESTI, CERNAVODA, TOPALU, TULCZA. Z TULCZY promem do Suliny gdzie Dunaj wpada do morza Czarnego 355 km,  140 km promem, 6 etapów
Z przeprawy promowej na dunajskim brzegu Rumunii  skierowaliśmy się na Calarasi, Fetesti i Cernavode, Topalu i Topoląg  by po pokonaniu ok. 270 km dotrzeć do Tulczy, ważnego celu wyprawy. Rumuńskie etapy, prowadziły częściowo drogami wzdłuż Dunaju, wioskami zamieszkałymi w zdecydowanej większości przez cyganów. Z Fetesti pędzimy ok. 20 km autostradą A2 do miasta Cernavoda, z którego wydostajemy się długim i trudnym podjazdem kończącym się kolejnym, już czwartym  na tej wyprawie przebiciem dętki.  Ładne krajobrazy, liczne, lecz już łatwiejsze podjazdy i wiatr towarzyszyły nam w drodze do Delty Dunaju, ostatniego dzikiego rozlewiska Europy. W trzecim dniu rumuńskich etapów znaleźliśmy się w Tulczy pełniącej rolę bramy do Delty. Z Tulczy popłynęliśmy statkiem jedną z trzech odnóg Dunaju, Suliną do miejsca gdzie Dunaj wlewa się do morza Czarnego, do miasteczka  o nazwie też Sulina. Płynąc do Suliny ok. 70 km niczym na Amazonce mijamy statki turystyczne, barki, motorówki, łodzie oraz duże statki morskie. Wokół nas plątanina kanałów oraz jezior oraz olbrzymia przestrzeń łąk, trzcinowisk oraz lasów wierzbowych. Pędzące kłusem stada koni oraz stada bydła są charakterystycznym elementem krajobrazu delty. Mijamy kilka osad i wiosek rybackich. Gdzie niegdzie stare chaty mieszkańców kryte trzciną. Na statku zdecydowana większość to mieszkańcy osad delty, dla których statek lub łódź jest jedynym środkiem komunikacyjnym.

Rumunia - w drodze do Delty  Delta Dunaju           
W miasteczku Sulina spędzamy cały następny dzień, w którym pływamy łodzią z przewodnikiem po Delcie.  Kanały, trzcinowiska, szuwary stare chaty oraz wodne ptactwo pozostawiły w nas niezapomniane wrażenia. W Delcie dotarliśmy do 150 letniej latarni morskiej w miejscu gdzie Dunaj kończy swój bieg i wlewa się do morza Czarnego. To miejsce  jest głównym celem wytrawnych rowerzystów z europy, którzy chcą dotrzeć do latarni.

MOŁDAWIA WZDŁUŻ PRUTU 476 km, 6 etapów UKRAINA 130 km
Następnego dnia po powrocie do Tulczy zmierzamy do odległego o 80 km rumuńskiego miasta Gałacz nad Dunajem. Do miasta przeprawiamy sie promem i wieczorem nocujemy przy granicy w z Mołdawią.  Mołdawia wzdłuż rzeki Prut to kolejny cel wyprawy. W 18 dniu wyprawy i po pokonaniu 1538 km rankiem przekraczamy granicę i znaleźliśmy się w tym  pięknym kraju. Ok. 380 km jedziemy wzdłuż Prutu stanowiącej graniczną rzekę z Rumunią. Mołdawskie etapy okazały się trudniejsze niż przypuszczałem , ale również ciekawe krajobrazowo. Trasę wyznaczały miasteczka Cahul, Cantemir, Leova, Ungeheni, Costessi, Edinec i Briceni a między nimi zdawałoby się  „ zapomniane przez boga wioski oraz osady zlokalizowane w dolinkach, do których zjeżdżaliśmy drogami szutrowymi i gruntowymi. Mijaliśmy wioski z drewnianymi domami  ozdobionymi  malowanymi na niebiesko okiennicami i futrynami  oraz drewnianą ludową sztukaterią nawiązującą do profesji mieszkańców. Piękne studnie, często przypominajace kapliczki to również charakterystyczny element mołdawskiej sztuki ludowej. Pomiedzy wioskami i miastami spotykamy  liczne ujęcia wody pitnej, również jako studnie, studzienki w kapliczkach  i stalowe rurki wystające ze skał.   Po drodze mijaliśmy stada kóz i bydła wypasanego na wyżynnych halach i pastwiskach pilnowane przez pastuchów. Często burze i nawałnice deszczowe przerywały jazdę kończąc  ją w  najbliższej wiosce.
Pierwszy „mołdawski” dzień kończymy pod Cantemir gdzie rozbijamy namioty w zakazanej dla turystów nadgranicznej strefie na wysokim brzegu doliny Prutu. Wieczorem o zachodzie słońca urzeka mnie przepiękny krajobraz Prutu płynącego zakolami pośród zielonej toni łąk. Tego wieczoru od strony rumuńskiej krajobraz stopniowo nabiera silnego kontrastu nadchodzącymi ciężkimi ciemnym chmurami niosącymi ulewne deszcze. Tę noc mieliśmy deszczową a rankiem nie mogliśmy wyprowadzić z miejsca biwakowania  rowerów  po stromych mokrych, śliskich i  błotnistych ścieżkach.

  • P1150542
  • DSC00549_idzie burza
  • P1150495
  • P1150717_silistra_przeprawa do rumunii
Copyright 2024 IPA Mazowiecka Grupa Wojewódzka. All Rights Reserved.
Joomla themes by Hostgator coupon