Grzebalnicy Olejarnia
Z Cantemir kolejny etap w kierunku Leuseni przerywamy w południe po 48 km. Tego dnia na szutrowej drodze potężny” piorun” o mało nie zwala nas z rowerów. W strachu i wielkiej ulewie ciężką szutrową drogą docieramy po ok 15 km do najbliższej wioski Sarata Razesi.
Przepieknie położona wioska u wzdłuz podnóża ciągnącego się pasma wzgórz a z drugiej strony wzdłuż doliny Prutu. Do wioski zjeżdżaliśmy szutrową drogą wśród rwących potoków wody deszczowej spływajacej z góry i żłobiących w szutrze koleiny,wyrwy i porywająca kamienie. Przed nami ukazała się szeroka dolina z pastwiskami pełymi kóz i bydła. W tle tego krajobrazu i grozy czarnych chmur widac pierwsze zabudowania Sarata Rezi z charakterystycznymi zielono malowanymi drewnianym domami. Przy drodze u granicy pastwisk szczelnie okryci pałatkami pasterze życzliwie pozdrawiaja nas uniesieniem rąk. Deszcz leje jak z przysłowiowego wiadra i zatrzymujemy sie w środku wioski. Tu jesteśmy zaproszeni na nocleg do mieszkania Doby Iwana Iwanowicza. U Doby zjadamy potężną jajecznicę zakrapianą mołdawskim domowym winem. Rano Doba ze swoim swatem i sąsiadami żegna nas na drodze przed domem chlebem i solą oraz karafką miejscowego trunku. Wspaniali Mołdawianie. W wiosce Nemtezi poznajemy wiejską olejarnię i grupę mieszkańców wyrabiających olej z nasion słoneczników. Poznajemy technologię tłoczenia oleju zaczynającą sie od prażenia nasion a kończączą się na wyciskaniu w prasie ciepłego oleju. Nie obyło sie bez jego próbowania. Wspólna fotografia z olejarzami i ruszamy dalej w trasę szutrowymi drogami mijając w kolejnych etapach wioski, pokonując liczne podjazdy i najczęściej pod wiatr, spotykając życzliwych mołdawian i podziwiając piękne krajobrazy.
Niedokładne mapy powodowały częste zagubienia a kilka razy z opresji wybawiały nas patrole wojsk pogranicznych wskazujące nam kierunki wyjazdu z bezdroży. Pomagały nam w takiej sytuacji nasze legitymacje policjantów w stanie spoczynku oraz pisma o udzielenie pomocy sygnowane przez IPA /Międzynarodowe Stowarzyszenie Policji/ sekcja Radom. Drogami szutrowymi jechaliśmy w sumie ok. 250 km. Etapy Mołdawskie wyniosły w sumie ok. 480 km. Ostatni nocleg w Mołdawii, dzięki życzliwości Jurko Aleksandra, gospodarza szkoły zorganizowaliśmy w jej budynku w wiosce Hinaia za Edinec. Ten piękny kraj już w słoneczną pogodę opuściliśmy przejściem granicznym w Mamałydze i po 70 km dotarliśmy do ukraińskiego miasta Czereniowce nad Prutem, gdzie zakończyliśmy wyprawę. Do Lwowa dotarliśmy już pociągiem i dalej rowerem do Przemyśla.
Kończąc realcje z wyprawy serdecznie pozdrawiam przyjaciół Serbów, Bułgarów, Rumunów i Mołdawian którzy nas gościli na ich pieknej ziemii Przedstawiam wspólne fotografie:
ZYGMUNT SZCZEPANEK LIPIEC 2011r