POMAGAMY UKRAINIE
Z chwilą inwazji Rosji na Ukrainę nie mogliśmy być obojętni i przekuliśmy nasze emocje w różne formy pomocy Ukrainie. Co zrobił każdy z nas to wie najlepiej.
Były wyjazdy na granicę z transportami darów, powroty z uchodźcami, zakwaterowanie ich u siebie lub pomoc w znalezieniu mieszkania, rejestracja i inne formalności z dokumentami w urzędach, dziesiątki połączeń telefonicznych, urządzanie mieszkania, podłączenie Internetu, niezbędne zakupy, nauka języka polskiego, znalezienie drogi do urzędu, lekarza, autobusu, a nawet w razie potrzeby dentysty do złamanego zęba lub myszki do komputera, albo tłuczka do ziemniaków. To w większości przechodził każdy z naszej rodziny IPA. W tle trwała inwazja wielkiej Rosji na mniejszego i słabszego sąsiada. Dzięki poświęceniu i waleczności ukraińskich żołnierzy Polska nie ma w tej chwili „ruskiego miru” na wschodniej granicy za Lubaczowem i Przemyślem.
Na szczęście nie zostaliśmy sami. „Servo per amikeco” nie jest pustym frazesem. To prawda, że prawdziwa przyjaźń sprawdza się w trudnych czasach. W tym samym czasie odnowiliśmy niektóre nasze kontakty między innymi z IPA USA. W moim przypadku zainteresowanie sytuacją i naszym położeniem wyraził kolega Denny Reno, który był w Polsce 10 lat temu. Denny sam zaproponował pomoc, wobec czego opisywałem na bieżąco nasze przedsięwzięcia, dołączając zdjęcia. Pomoc materialna i wsparcie ze strony kolegi Dennisa jest do tej pory bardzo wymierna. Dodam, że Denny moje raporty ze zdjęciami pokazywał grupie znajomych, którzy byli - i nadal są - bardzo dobrze zorientowani w naszym położeniu i historii Polski.
W tym miejscu wyrażam podziękowanie wszystkim, którzy w jakiejkolwiek formie pomagają na miejscu i także z daleka na przykładzie kolegi Denny’ego Reno z IPA USA z przyjaciółmi po drugiej stronie Atlantyku.
W załączeniu fotografia z pobytu w Warszawie, Denny pierwszy z lewej, kuzyn z żoną i siostrą. Maćka Szlachetę znacie, a moja skromna osoba z prawej.
z pozdrowieniami
Roman Wiercioch
PS. Region IPA Radom do tej pory dwukrotnie przekazywał potrzebującym dary zebrane z prywatnych funduszy naszych członków. Dary wsparły uchodźców zamieszkujących obecnie w jednym z akademików UTH Radom (około 200 osób – głównie matki z dziećmi) – przyp. Krzysztof Kapturski.