WYPRAWA ROWEROWA TRASĄ PO ZEWNĘTRZNYCH GRANICACH MOŁDAWII
Od dłuższego czasu myślałem o odwiedzeniu dwóch miejsc związanych z bitwą i śmiercią Hetmana Wielkiego Koronnego Stefana Żółkiewskiego. Oba znajdują się na terenach dawnego Hospodarstwa Mołdawskiego – dziś wioska Cecora leży w Rumunii nad Prutem, a Berezowka w Mołdawii nad Dniestrem.
Wyruszyłem 30 lipca 2016 roku z kolegą Wojtkiem Suszkiem z Redy. W 18 dni pokonaliśmy 1709 km trasą prowadzącą przez Rumunię, drogami Bukowiny i wzdłuż Prutu, oraz Ukrainę etapami od Morza Czarnego do Iwano-Frankowska wzdłuż Dniestru, po drodze wjeżdżając do Mołdawii. Na siodełku spędziliśmy 127 godzin.
Rumunia: Kolorowe Monastyry, cygańskie pałace, Cecora - miejsce potyczki Hetmana Żółkiewskiego z Tatarami, trasa wzdłuż Prutu do Gałacza.
Miejscem startu wyprawy były Ukraińskie Czerniowce, gdzie dotarliśmy w późnych godzinach nocnych. Rowerami trekkingowymi, obciążonymi czterema sakwami z całym zabezpieczeniem logistycznym, wyruszyliśmy w trasę przekraczając w pierwszym dniu granicę do Rumunii i wjechaliśmy do Siret, najstarszego miasta Bukowiny, gdzie w XV wieku rodziło się państwo Mołdawskie, założone przez polskiego i węgierskiego króla Ludwika Węgierskiego. Z Siret skierowaliśmy się na zachód w pasmo Obcinele Bucovine zewnętrznych Karpat wschodnich, aby po ok. 150 kilometrach skręcić na wschód w kierunku rzeki Prut wyznaczającej granice z Republiką Mołdawii. To szlak cerkwi i monastyrów. W Radowcach zwiedziliśmy jedną z najstarszych mołdawskich cerkwi – cerkiew św. Mikołaja. Potem w Sucevita i Vatra Moldovitei monastyry – Monastirea Sucevita oraz Monastirea Moldovita. To klasztory wzniesione w XVI wieku, charakteryzujące się przepięknymi kolorowymi freskami w tonacji czerwono-niebieskiej, które pokrywają ściany wewnętrzne i zewnętrzne. Monastyry, często mające charakter obronny, spotkać można na kolejnych etapach prowadzących do Prutu. To element krajobrazu Bukowiny Rumuńskiej i dawnej, historycznej Mołdawii.
Przez Suczawę, Botoszany i Trusestii dotarliśmy do miejscowości Stefanesti, skąd dalsze rumuńskie etapy wyprawy prowadziły wioskami i miasteczkami wzdłuż granicznego Prutu. Przez Jassy, Husi i inne mniejsze miejscowości trafiliśmy do Gałacza. W Jassy, jednym z większych rumuńskich miast, zwiedziliśmy kilka monastyrów. Potem był ważny cel wyprawy - wioska Cecora (Tutora).To tutaj we wrześniu 1620 roku Wielki Hetman Koronny Stefan Żółkiewski stoczył nierozstrzygniętą bitwę z wojskami turecko-tatarskimi, która była początkiem wojny polsko-tureckiej. Miłym akcentem pobytu w Cecorze była wycieczka zorganizowana przez miejscowego Popa Teofila Leustena oraz Burmistrza Albu Cristnela. Dla odmiany samochodem udaliśmy się kilka kilometrów nad Prut, w miejsce stoczonej bitwy. Według wypowiedzi naszych gospodarzy w tym miejscu znajdowano kości poległych. Fakt stoczonej bitwy jest znany miejscowym i jest to temat licznych opowieści. Władze administracyjne Chiperesti, której podlega Tutora, chciałyby upamiętnić ten fakt historyczny poprzez odsłonięcie tablicy pamiątkowej lub obelisku, jednak posiadane środki finansowe na to nie pozwalają. Dlatego też poprzez nas chcieliby przybliżyć ten temat stronie polskiej i uzyskać pomoc w pozyskaniu środków finansowych. Miłe akcenty spotkań z Rumunami towarzyszyły nam codziennie. Spotykaliśmy dużo życzliwości i pomocy, również ze strony lokalnej ludności cygańskiej, głośnej i wesołej.
Upał dochodzący do 30 – 35 stopni okazał się niejedynym czynnikiem potęgującym trudności pokonywania etapów. Liczne długie podjazdy były wyczerpujące. My jednak codziennie musieliśmy pokonywać etapy od 90 do 110 km. Krajobrazy wzdłuż Prutu były całkowicie odmienne od terenów Bukowiny. Suche, pozbawione drzew wzgórza i wyniosłości, rzadko spotykane wioski, stada owiec i bydła oraz domowego ptactwa. Z drugiej strony Prutu co chwila widać podobne tereny Republiki Mołdawii.
Ukraina: Besarabia- Izmaił i wybrzeże Morza Czarnego pod Primorskiem. Etapy wzdłuż Dniestru i Berezowka w Mołdawii - miejsce śmierci Stefana Zółkiewskiego. Rumuńskie, ukraińskie i mołdawskie trunki oraz śniadanie ze smażonego świńskiego ucha.
Po około 650 km osiągnęliśmy naddunajskie miasto Gałacz (Galati) i pobliskim przejściem granicznym przekroczyliśmy granicę Mołdawii, by po kilku kilometrach kolejnym przejściem wjechać do miasteczka Reni na Ukraińskiej Besarabii. Drogą pomiędzy rozlewiskami delty Dunaju od strony Kilii a jeziorami Kahul i Kurhuluj dotarliśmy do Izmaiłu. Tam zwiedziliśmy pozostałości największej tureckiej twierdzy, którą w 1790 roku zdobył Suworow. Ciekawość sprawiła, że grillowane świńskie ucho na miejskim bazarze zostało naszym śniadaniem. Z Izmaiłu besarabskie etapy wiodły przez Kilije do rozlewisk Delty w Vylkowe, dalej do plaży w Primorsku na wybrzeże Morza Czarnego. Upał, tereny stepowe i potwornie zniszczone drogi stwarzały trudności w pokonywaniu zaplanowanych kilometrów dziennych etapów. Tak jest ok 300 km od Izmaiłu do Bilaivki powyżej Bilhorodu Dnistrowskiego. Kolejne etapy to ok. 600 km trasy wzdłuż Dniestru do Chocimia. Tereny kiedyś stepowe, dziś zaludnione dużymi wioskami, liczne stada bydła i owiec pasące się na wyschniętych trawach to, podobnie jak w Rumunii nad Prutem i Besarabii, charakterystyczny element krajobrazu. Trudne warunki życia tutejszych mieszkańców i ucieczka młodych do pracy do Polski i Rosji były częstym tematem naszych rozmów.
Po drodze w Mohylewie Podolskim przekroczyliśmy granicę do Mołdawii udając się do wioski Berezowka, gdzie po wycofaniu się Stefana Żółkiewskiego spod Cecory, w rozlewiskach potoków dopływu Dniestru wraz z 300 żołnierzami poniósł on śmierć z rąk Tatarów i Turków. Odciętą głowę Hetmana, z pola walki, nabitą na pal, Turcy zawieźli sułtanowi.
W godzinach rannych następnego dnia dyrektor miejscowej szkoły - Pani Olga Colesnic - poprowadziła nas do pomnika znajdującego się 2 km za wsią. Wspaniale opowiadała historie związaną z bitwą i powstaniem pomnika. Pomnik z wyrytym napisem, którego fragment głosi „ Ktokolwiek jesteś, naucz się, jak słodko i pięknie jest umierać za ojczyznę” został wzniesiony przez kamieniarzy mohylewskich w 1621 roku, odnowiony w 2001.
Z Berezowki pobliskim przejściem granicznym w Briczeni ponownie wjechaliśmy na Ukrainę. Kolejne etapy prowadziły od Chocimia przez Okopy św. Trójcy i Melnicę Podolską do Zaleszczyk, wspaniałymi zakolami Dniestru i dużymi, licznie zamieszkałymi wioskami zlokalizowanymi w głębokich jarach, do których drogami szutrowymi zjeżdża się 2 – 3 km. Wyprawę zakończyliśmy w Iwano-Frankowsku, skąd do Polski wróciliśmy pociągiem.
Z dotychczasowych 17 wypraw rowerowych była to najtrudniejsza z uwagi na liczne podjazdy, złe drogi i wiatr w „twarz”. Jednak na lata pozostaną bardzo miłe wrażenia. Wszędzie, gdzie docieram, promuję Międzynarodowe Stowarzyszenie Policji IPA i nasz region.
Co w przyszłym roku? Mówię, że jeździć będę, bo to jak narkotyk, ale czy na wyprawy? Mówię, że ta ostatnia. Ale wilka już ciągnie do lasu.
Tekst i zdjęcia: Zygmunt Szczepanek
Redakcja: Krzysztof Kapturski