ALBANIA 2013
21 czerwca po południu radomskie niebo, zrzucając tony gradu, bezskutecznie usiłowało odwieść nas od pomysłu eksperymentalnego wręcz wyjazdu do Albanii. Wszyscy albo poznali z autopsji, albo przynajmniej słyszeli o atrakcjach kamienistych plaż Chorwacji. Ale Albania?! To był jednak dobry pomysł. Wesoły autobus zabrał na pokład „ipowców” z Regionów Komendy Głównej Policji, CSP Legionowo i Radomia, a także i ich rodziny.
Na trasie Słowacja, Węgry, a potem już poza Unią – Serbia i Macedonia.
W Skopje - stolicy będącej wciąż placem budowy po trzęsieniu ziemi, które zniszczyło 80% miasta niemal równo 50 lat temu, spędziliśmy noc w hostelach. Była okazja do nocnych eskapad po mieście. Część
z uczestników skorzystała z objazdowego zwiedzania centrum miasta z przewodnikiem.
Rano wyjazd do miejsca docelowego – miejscowości Radhime w okręgu położonej nad południowym Adriatykiem Wlory – miasta położonego najbliżej „obcasa” Półwyspu Apenińskiego – jakieś 70 km drogą morską. Specyfika Albanii, uczącej się dopiero czerpać zyski z turystyki, wymagała zabezpieczenia w postaci pilotażu od granicy do miejsca zakwaterowania i z powrotem. Zajął się tym przedstawiciel albańskiej agencji turystycznej. Jego rolą było m.in. uchronienie nas od wszelkich niespodzianek na nieznanym terenie.
Na miejscu pierwsze wrażenie bardzo miłe. Przysłowiowy „rzut beretem” do morza, pokoje duże, dobrze wyposażone i umeblowane, z klimatyzacją.
O pogodę nie martwiliśmy się, bo przed wyjazdem przezornie zamówiliśmy ją sobie mailowo. :-)
Plaże jak we wspomnianej Chorwacji – trochę piasku, dużo kamieni. Trzeba uważać na podstępne jeżowce, stąd nieodzowne są buty plażowe ze wzmocnionym spodem. Co do temperatury wody i powietrza nie ma się nawet co rozwodzić, bo szkoda słów. Wystarczy jedno: upał.
Jest coś mistycznego w okolicznościach przyrody, gdzie z jednej strony masz morze, a wokoło góry (część pasma Gór Dynarskich). Jak dobrze, że dziś nie mamy ograniczeń ilością klatek na błonach fotograficznych! (sam zrobiłem blisko 600 zdjęć, a do tego godziny wideo).
Nie samą plażą człowiek jednak żyje, więc wybraliśmy się też na wycieczkę autokarową po owych górach. No i mieliśmy coś w rodzaju roller-coastera z piskami naszych pań na co bardziej krętych i nachylonych w dół lub w górę zakrętach. W Porto Palermo chętni mogli zwiedzić twierdzę Ali Paszy.
Lecząc odparzenia słoneczne, którym nie zapobiegły nawet mocne filtry UV w olejkach do opalania, w piątkowe południe, 28 czerwca, ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem miejscem noclegowym była słynna Perła Dunaju - Budapeszt. Stolica braci Madziarów, z jej wspaniałymi budowlami
i majestatycznymi mostami, sprawia niezmiennie niesamowite wrażenie zarówno w dzień, jak i nocą. Nie ma odrobiny przesady w ogólnej opinii, że jest to jedno z najpiękniejszych miast naszego kontynentu.
Po zwiedzaniu miasta koedukacyjnie przenocowaliśmy w 6-cio i 8-osobowych pokojach gościnnego Domu Polonii w X dzielnicy - Kőbánya, co również miało swój urok. Dom, zbudowany przez górali z Rabki, w którym w czasie II wojny światowej pod opieką Sióstr Elżbietanek z Poznania schronienie znalazło wielu polskich uchodźców, stoi otworem dla pielgrzymów i turystów z Polski. Dom jest częścią Polskiej Parafii Personalnej.
|
Ogólne wrażenia z podróży świetne. Szkoda, że mimo starań, nie udało nam się zintegrować z albańskimi policjantami. Powód był prozaiczny – ciężko ich było znaleźć. Nie pojawiali się w ogóle w Radhime, a we Wlorze widziałem raptem dwa radiowozy i żadnego patrolu pieszego. Nie miało to jednak wpływu na poczucie bezpieczeństwa turystów na obcej ziemi. Byliśmy zapewniani, że absolutnie nic nam nie grozi, że Albańczycy są przyjaźnie nastawionym, gościnnym narodem. Dziś możemy to potwierdzić. Co ciekawe, w tym biednym, wciąż trochę słabo dbającym o porządek i czystość na ulicach kraju, trudno jest znaleźć niechlujnie odzianych miejscowych, czy panów oblegających budki z piwem. Przeciwnie, Albańczycy mają swoją dumę i do porządku dziennego należą na przykład spodnie uprasowane w kant czy biała koszula. Ich duma narodowa przejawia się na każdym rogu – budynki mieszkalne, przemysłowe, a nawet te dopiero w budowie, poobwieszane są flagami z charakterystycznym, czarnym dwugłowym orłem na czerwonym tle.
Wnioski – kto żyw niech próbuje zwiedzić to, niezadeptane jeszcze przez turystów, mało znane bałkańskie państewko. Warto!
Tekst Krzysztof Kapturski
Zdjęcia:
Wiesław Leszczyński
Zbigniew Baran
Romuald Szczęsnowicz
Krzysztof Kapturski